Niedawno udało mi się skończyć wszystkie 9 sezonów serialu "Jak poznałem waszą matkę". Z początku był to dla mnie jedynie serial komediowy, na rozweselenie i odpoczynek. Z czasem jednak wciągnęłam się i niejednokrotnie wzruszałam i płakałam. Może to tylko głupi serial opowiadający o przygodach piątki przyjaciół, ale ja znalazłam w nim coś więcej. To historia o poszukiwaniu miłości, o radościach i smutkach życia, o tęsknocie, samotności i odnajdywaniu samego siebie. W tym poście chciałabym skupić się na pięciu opisanych tam miłosnych historiach, które wnoszą od siebie coś bardzo mądrego.
1. Lily i Marshall
Ich historia niejednego przyprawiłaby o mdłości. Poznali się na collegu. Zakochali się w sobie niemal od pierwszego wejrzenia. Od zawsze stanowili zgraną parę. Pasowali do siebie idealnie. Oboje mieli wielkie marzenia i oboje musieli zestawić je z rzeczywistością, zawsze jednak byli sobą. Przeszli jeden potężny kryzys, kiedy Lily porzuciła Marshalla, żeby wyjechać do San Francisco i spełniać swoje marzenia o zostaniu malarką. Mimo wszystko po długim czasie znów się zeszli. W końcu doczekali się swojego ślubu a wiele lat po nim również dzieci.
Ich historię można uznać za najsłodszą, ale również najnudniejszą. Może coś w tym jest. Ale to właśnie oni dają niewiarygodny przykład długiego związku i bycia ze sobą mimo wszystko i ponad wszystko. Ile małżeństw w dzisiejszym świecie się rozwodzi. Ile małżonków zdradza, albo jest zdradzanych. Lily i Marshall udowadniają całemu światu, że można. Nie są wyidealizowaną parą, która nie ma żadnych problemów. Oj nie, kłócą się bardzo dużo i przechodzą wiele ciężkich kryzysów. Ale ich miłość jest w tym wszystkim najważniejsza, ważniejsza od własnych racji i poczucia wygranej. A to jest najważniejsze w budowaniu związku.
2. Barney i Robin
On - wolny duch, uwodziciel, uzależniony od seksu, nie potrafiący odnaleźć się w związku i uważający małżeństwo za największy koszmar. Ona - nieangażująca się, samotniczka, chcąca zdobyć sławę dziennikarka. Czy z tego mogłoby coś wyjść? Jedni powiedzieliby, że nie. Inni, że to para wprost stworzona dla siebie.
Barney i Robin zostali parą, po tym jak Lily zmusiła ich, by ich relacja stała się czymś więcej niż tylko seksem. I początkowo było im ze sobą dobrze. Niestety nie potrafili ze sobą rozmawiać. Zaczęli odsuwać się od siebie i przestali o siebie dbać. Ich związek skończył się katastrofą, dlatego zerwali. Wydawałoby się, że to koniec Barneya i Robin, jednak to był dopiero początek ich wzajemnych podchodów. To już robiło się irytujące, kiedy on był niemal gotowy wyznać jej miłość, ale ona akurat znajdowała sobie chłopaka. Albo gdy ona rozumiała, że tak naprawdę kocha Barneya, a on akurat chwalił się swoimi podbojami miłosnymi. Ciągnęło ich do siebie, ale byli zbyt dumni, by to przyznać. Oboje się zmienili. Barney przeżył dwa poważne związki, Robin jeden. Zaczęli myśleć o czymś więcej niż życie na jedną noc. Nawet Barney zaczął myśleć, jak by to było mieć żonę i dzieci. W końcu zebrał się w sobie i postanowił za wszelką cenę zdobyć Robin. I udało mu się to. Oświadczył się, został przyjęty i niedługo później odbył się ich ślub. Mieli sporo wątpliwości, ale ostatecznie wybrali siebie. I tutaj ta historia mogłaby się skończyć. Chciałam napisać Wam o tym, że czasami związek za pierwszym razem nie wychodzi. Czasami trzeba do niego dorosnąć.
Jednak to nie był koniec ich historii. Po trzech latach udanego i szczęśliwego małżeństwa, Robin i Barney wzięli rozwód. Dlaczego? Wciąż się kochali. Było im ze sobą dobrze. Niestety prawda była taka, że ich życiowe cele były coraz bardziej odmienne. I częściej kłócili się niż rozmawiali. To było lepsze dla nich obojga. Niestety, prawda jest taka, że sama miłość nie wystarczy, by zbudować dobry związek. Trzeba też umieć ze sobą żyć, walczyć o siebie każdego dnia i podążać w tą samą stronę.
3. Barney i Ellie
To wyjątkowa historia, dlatego musiałam o niej napisać. Po rozwodzie z Robin, Barney znów zaczął szaleć. W swoim "seksualnym dorobku" dobił już prawie do trzystu kobiet. Niestety ostatnia z nich zaszła w ciążę. Początkowo była to dla niego tragedia. Kiedy jednak ujrzał swoją nowo narodzoną córkę - Ellie, zaszła w nim niewyobrażalna zmiana. W jednej chwili z wiecznego Piotrusia Pana stał się mężczyzną, ojcem, który obiecał tej maleńkiej dziewczynce całe swoje serce i że nigdy jej nie opuści. Miłość wcale nie oznacza relacji damsko-męskich. Czasami wystarczy jedna, krucha istotka, żeby zburzyć mury wokół serca najbardziej nieczułego człowieka.
4. Ted i Tracy
To zdecydowanie moja ulubiona historia. Ted to właściwie główny bohater. Ojciec, który opowiada swoim dzieciom, jak poznał ich matkę. Z kolei Tracy, to właśnie ta osoba, choć pojawia się dopiero w ostatnich odcinkach.
Oglądając ich historię, myślałam tylko o tym, jakie to niesprawiedliwe. Marshall i Lily, którzy jadąc na colleg chcieli skupić się na sobie, na studiach i imprezach, niemal od razu wpadli na siebie. Barney i Robin, którzy nigdy nie chcieli się wiązać, wzięli ślub. A Ted? Odkąd go poznajemy, mówi o tym, że chciałby mieć żonę i dzieci, to jego największe pragnienie. A nieustannie trafia na beznadziejne dziewczyny. To bardzo romantyczny, trochę melodramatyczny i pedantyczny facet, który zrobiłby dla swojej kobiety wszystko. Dlatego zostaje porzucony przed ołtarzem, trafia na dziewczynę stalkerkę, dziewczynę, która nie pozwala mu spełniać marzeń i teoretyczną wybrankę, którą porywa sprzed ołtarza, ale która każe mu wybrać między nią a przyjaźnią z Robin. Pod koniec serialu Ted miał już po prostu dość. Pogodził się z tym, że zawsze będzie kochał Robin i nigdy z nią nie będzie. Pogodził się z tym, że pewnie resztę życia spędzi sam.
Tracy jest od niego nieco młodsza, mimo to przeżyła już wielką miłość. W 21 urodziny zmarł Max, jej chłopak, którego kochała ponad wszystko. Od tego momentu dziewczyna zrezygnowała z miłości, bo wiedziała, że nigdy już nikogo tak nie pokocha. Mimo że związała się później z Luisem, odrzuciła jego zaręczyny. Śliczna, zdolna, chcąca obdarzyć kogoś uczuciem młoda kobieta, nie mogła tego zrobić, czując się związana z kimś innym.
Przez cały serial nieustannie się mijali. Spotkali się zupełnym przypadkiem na stacji kolejowej po weselu Robin i Barneya. Tak wiele rzeczy mogło pójść nie tak, a jednak, kiedy spojrzeli na siebie, ich los się odmienił. Mogę to nazwać jedynie przeznaczeniem.
Byli szczęśliwi. Zamieszkali razem. Urodziła im się dwójka dzieci. W końcu udało im się pobrać. Spędzili razem cudowne lata pełne miłości i troski, tego, czego pragnęli przez całe życie. Dopóki nie przerwała im choroba Tracy...
Czasem trzeba poczekać na coś lub na kogoś bardzo długo. I pewnie nie raz przyjdzie moment, w którym poddamy się, w którym czekania będzie za dużo. Jednak to nie znaczy, że los nas jeszcze nie zaskoczy. Zawsze trzeba mieć nadzieję. Zawsze trzeba mieć otwarte serce gotowe pokochać kogoś wyjątkowego. Nigdy nie wiesz, w którym momencie Twojego życia ta osoba się zjawi.
5. Ted i Robin
Gdy tylko ujrzał ją pewnego dnia w barze, Ted zakochał się od pierwszego wejrzenia. Umówili się na randkę i tego samego dnia... wyznał jej miłość. Co spowodowało natychmiastową niechęć Robin. Dziewczyna była nowa w Nowym Yorku i nie miała przyjaciół, więc paczka Teda przyjęła ją. Szczególnie zaprzyjaźniła się z Lily. Przez długi czas Ted i Robin byli jedynie dobrymi przyjaciółmi. W końcu jednak po wielu latach ich relacja przerodziła się w miłość. Byli ze sobą prawie rok i był to wyjątkowy związek. Dopełniali się i było im ze sobą dobrze. Robin po raz pierwszy powiedziała komuś, że go kocha. Niestety w którymś momencie uświadomili sobie, że chcą czegoś zupełnie innego od życia. Ted chciał założyć rodzinę. Robin nigdy nie chciała mieć dzieci, pragnęła podróżować i zdobyć sławę.
Przez lata utrzymywali przyjaźń. Ted jednak, nie mogąc związać się z nikim innym, zrozumiał, że wciąż kocha Robin. Ta go odrzuciła, a niedługo później zaręczyła się z Barneyem. Ted poddał się i choć był w stanie zrobić dla niej absolutnie wszystko, podarował jej wolność, mimo że wiedział, że nigdy nie przestanie jej kochać.
Dopiero po rozwodzie Robin uświadomiła sobie, że wybrała złego faceta. Ale wtedy było już za późno. Co zabawne, właśnie wtedy Ted i Robin zaczęli naprawdę spełniać swoje marzenia. On założył rodzinę z Tracy. Ona podróżowała i stała się sławną dziennikarką.
Na miłość jednak nigdy nie jest za późno. Nie znamy dalszych losów Robin i Teda. Wiemy tylko tyle, że sześć lat po śmierci Tracy Tedy po raz kolejny zawalczył o Robin. I tym razem byli na siebie gotowi. Musiało minąć wiele lat, wydarzyć się wiele rzeczy, żeby oni znów mogli być razem. I pewnie teraz już na zawsze. Nigdy nie jest za późno na miłość.
Jeśli ktoś odważy się przedrzeć przez 9 sezonów "Jak poznałem waszą matkę" będzie mógł razem z bohaterami odkryć te pięć miłosnych historii, ale i wiele innych. Nauczyłam się z tego serialu bardzo wiele o miłości. A chyba przede wszystkim tego, że związku nie stworzy się z osobą, która do nas nie pasuje. Mówi się o tym, że przeciwieństwa się przyciągają, jak również o tym, że to właśnie na podobieństwach zbuduje się związek. Cóż, bardziej skłaniam się ku tej drugiej teorii, ale prawda jest taka, że sekretem każdego związku jest idealne dopasowanie, kiedy ktoś dopełnia Cię w tym wszystkim, czego Ci brakuje i kiedy miłość do niego jest w stanie przezwyciężyć wszystko.
A na koniec przesyłam link do piosenki z serialu, w której się wprost zakochałam :)
https://www.youtube.com/watch?v=h6gdF8ynJDo