Ten post równie dobrze mógłby się nazywać: Dlaczego warto oglądać Netflix albo: Na Netflixie też można znaleźć coś wartościowego. Ale przecież nie każdy film czy serial na tej platformie jest wartościowy i nie każdy może trafić prosto do serca. A co, jeśli ktoś woli HBO? Właściwie chciałabym się w tym poście odnieść do dwóch filmów, które mnie osobiście ujęły za serce. (Was nie muszą, ale może znajdziecie inne, które będą dla was poruszające. Nie każdy netflixowy film jest bezwartościowy :) )
Pierwszy film to "Poczujcie rytm". Opowiada on o egocentrycznej tancerce April, która przez swoje zachowanie odnosi klęskę na Brodwayu i musi wrócić do rodzinnej wsi. Jest załamana, ale wtedy pojawia się nadzieja. Dziecięca szkoła tańca w jej rodzinnej miejscowości przygotowuje się do międzystanowego konkursu tanecznego, w którym jednym z jurorów jest ważna szycha w świecie showbiznesu. Gdyby jakimś cudem ich grupa taneczna dostała się do finału, April mogłaby zabłysnąć przed jurorem i wrócić na scenę. Dziewczyna postanawia więc przygotować młode tancerki do konkursu. Kłopot jest tylko jeden: dziewczynki praktycznie nie umieją tańczyć, przewracają się o własne nogi i płaczą, kiedy im nie wychodzi. A co najgorsze, brakuje im wiary w siebie.
Drugi film "Wytańcz to" opowiada o inteligentnej licealistce Quinn. Dziewczyna od dzieciństwa marzy o studiowaniu na renomowanej uczelni Duke. Aby osiągnąć swój cel poświęca cały swój czas wolny na naukę, zajęcia dodatkowe i wolontariat. Ma przyjaciółkę Jas, ale poza nią nie ma żadnego życia towarzyskiego. I jest jej z tym dobrze. Dopóki nie idzie na rozmowę rekrutacyjną i okazuje się, że jest zbyt "nudna", aby zostać przyjęta. Quinn dowiaduje się, że pani zajmująca się rekrutacją interesuje się tańcem. Dziewczyna kłamie więc, że należy do słynnej grupy tanecznej z ich liceum i bierze udział w konkursie. To daje jej szansę dostania się na wymarzoną uczelnię. Kłopot jest tylko jeden. Nagle musi nauczyć się tańczyć, choć nigdy w życiu tego nie robiła.
Wiem, że oba te opisy brzmią jak tandetne komedie romantyczne. Cóż, coś w tym jest. Jak zwykle bywa w takich filmach, obie bohaterki pokonują wszelkie przeszkody, żeby dojść do celu, przy okazji poznając siłę prawdziwej przyjaźni i zakochując się w niewiarygodnie przystojnych, ale miłych i uczynnych chłopakach. Nie na tym jednak chciałam się skupić.
Tak, akcja tych filmów to fikcja. Szansa, że zwykłego szarego śmiertelnika spotkałoby coś takiego, jest niewielka. Jest jednak coś, co April i Quinn zrobiły. Obie nie zawahały się spróbować. Tak, Apil mogła z góry się poddać, widząc poziom umiejętności swoich nowych uczennic. Z perspektywy rozumu, nie było szansy, żeby mogli dojść do finału. Ale mimo to spróbowała. Włożyła w to niewiarygodnie dużo pracy i energii, ale właśnie ta determinacja zaprowadziła ją na szczyt. Quinn założyła własny zespół taneczny składający się z samych indywidualistów. Z początku było beznadziejnie, ale nie poddawała się. Swoją determinacją zauroczyła słynnego tancerza, który postanowił im pomóc. Kiedy stracili dostęp do sali, zrobiła próbę w domu starców. Nie poddawała się i walczyła zaciekle o swój cel. I chociaż osiągnęła go, zyskała o wiele więcej.
Te filmy nie opowiadają o tym, jak zdobyć sławę. Nie opowiadają też o tym, jak tańczyć ani jak wygrać konkurs taneczny. One mówią o tym, że warto próbować, że bez względu na wszystko nie można się poddawać. Jeśli z góry założysz, że coś się nie uda, nigdy się nie przekonasz, czy nie miałeś racji. Rzadko, bo rzadko, ale zdarza się cud i kiedy wszystko wydaje się niemożliwe, Ty i tak to osiągasz. Nie przekonasz się jednak, zanim nie spróbujesz. Przez dziewięć razy może Ci się nie udać. Tak niestety jest. Ale za dziesiątym może się okazać, że osiągniesz swój wymarzony szczyt, cokolwiek to będzie.
https://www.youtube.com/watch?v=Mvxni-WcD9A
Przesyłam link do piosenki, która jakoś tak pasuje mi do tych wszystkich rozważań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz