Tak, dawno mnie tu nie było, ale te wakacje zdecydowanie należą do szalonych. Jakiś czas temu wróciłam z warsztatów musicalowych. To był wspaniały tydzień, ale była jedna rzecz, która nie pozwalała przeżyć mi go dobrze. To była moja głowa. A właściwie to, co się w niej działo.
Na warsztatach poznałam ludzi bardzo podobnych do mnie o zainteresowaniach artystycznych, dużych ambicjach i przede wszystkim kochających musical. Chociaż poznałam wielu cudownych ludzi, nie potrafiłam nie porównywać siebie z nimi. Podziwiałam ich ruchy w tańcu. Wiele osób lepiej radziło sobie z choreografią niż ja. Obserwowałam ich talenty wokalne i aktorskie i wciąż czułam się mała. Wciąż powtarzałam sobie, że nie mam z nimi szans. I nic nie potrafiłam z tym zrobić. Wiązało się to też z tym, że zaczęłam postrzegać innych uczestników jako swego rodzaju konkurencję. W końcu miejsca na uczelniach artystycznych chyba nie może starczyć dla nas wszystkich. I to wszystko wiązało się z dołkiem emocjonalnym, no bo dlaczego to ja miałabym być lepsza od nich? Przecież nic nie znaczę. Więc zamiast cieszyć się tym czasem, często użalałam się nad sobą.
Jeden z uczestników podczas warsztatów powiedział słowa, które mocno mną wstrząsnęły. Nie przytoczę ich teraz, ale chodziło o to, że to, czym się otaczamy, może zmienić nasze życie, niestety również na gorsze, że to, co mamy w głowie wpływa na to, jak postrzegamy świat. W moim przypadku te słowa idealnie się sprawdziły. Wszystko gorzej mi szło, bo wciąż myślałam o tym, że jestem gorsza, że nie potrafię.
Powoli zmieniałam swoje postrzeganie świata. Na pewno miały na to wpływ zajęcia i wspaniali prowadzący. Pewnie też rozmowy z ludźmi, kiedy zaczęłam rozumieć, że tak naprawdę więcej nas łączy niż dzieli. A również rozmowa ostatniego dnia z prowadzącą, która powiedziała, że kiedyś ona też płakała i też nie wiedziała, czy ma szansę. Może to brzmi banalnie, ale to dało mi nadzieję, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Potrzeba tylko trochę czasu.
Pracowaliśmy nad musicalem "Cats". Jednym z sekretów tytułowych kotów jest trzecie imię, którego nikomu nie zdradzają. Gdy zastanawiałam się nad swoim sekretnym imieniem, niemal od razu wiedziałam, że brzmi ono "Już niedługo". Potem jednak zastanawiałam się, dlaczego właśnie niedługo. Na co ja wciąż czekam? Dlaczego nie TERAZ? Rozpoczęłam walkę z moją głową. Odpuściłam i przestałam chcieć tańczyć idealnie. Zaczęłam tańczyć najlepiej jak potrafiłam. Przestałam się porównywać (a przynajmniej mocno próbowałam). Nie chcę konkurować z innymi uczestnikami. Chcę spotkać się z nimi na deskach teatru. Nie chcę mieć planów B, C, D czy Z. Mam plan A i zamierzam trzymać się go ze wszystkich sił. Pewnie nie raz będzie ciężko. Ale to był jeden z najlepszych tygodni w moim życiu i z uśmiechem na ustach wstałabym jutro i pracowała nad spektaklem od nowa. Będzie ciężko, ale nie poddam się. Prawda jest taka, że naszym wrogiem najczęściej nie są okoliczności czy inni ludzie, ale właśnie to, co się dzieje w naszej głowie.