Choć samoakceptacja powinna nam przychodzić dużo bardziej naturalnie niż akceptacja innych, zazwyczaj dzieje się zupełnie na odwrót. Akceptujemy chamskie zachowania znajomych ze szkoły, no bo zależy nam na ich dobrej opinii. Akceptujemy wizyty i rozmowy z różnymi krewnymi, choć za nimi nie przepadamy. No bo to przecież rodzina. Akceptujemy różne irytujące zachowania wokół nas, bo zależy nam na tych ludziach. Akceptujemy, kiedy nauczyciele są chamscy, bo nie mamy innego wyboru. Akceptujemy system edukacji taki, jaki jest, akceptujemy to, że czasem musimy robić coś ponad siły, że musimy się uczyć, choć nam się nie chce, bo wiemy, że bez wysiłku nie osiągniemy sukcesu. A jednak większość z nas nie potrafi zaakceptować samych siebie, czyli najbliższe nam osoby. Jak to możliwe?
Zazwyczaj kryzys samoakceptacji przychodzi w okresie dorastania. Uzależniamy opinię o nas od opinii innych osób. To, co powie jakaś koleżanka w gniewie, przez całe lata może być dla nas piętnem. Jeśli ktoś był mało lubiany w szkole, potem pewnie trudno mu będzie uwierzyć w swoją wartość. A jednak, mimo że wszyscy wiemy, że nie akceptujemy siebie, nie zwracamy się z tym o pomoc. No bo po co? Przecież to nic takiego. Wyśmieją mnie. To tylko ja coś sobie wymyślam. Przejdzie mi. Znasz ten typ myślenia? Jeśli tak, musisz wiedzieć, że powinieneś/nnaś coś z tym zrobić.
Nie jestem psychologiem, ale przez lata zmagałam się z niskim poczuciem własnej wartości i widziałam to u innych. Prawda jest taka, że nie ma na to jednej odpowiedzi. Akceptacja to nie jest stan, który kiedyś osiągniemy, jeśli staniemy się tego godni. Akceptacja to nieustanny proces. Nie da się jej osiągnąć i zachować na całe życie albo na jakiś czas. To nie dokument, który się wyrabia i jest ważny do pewnego momentu. To codzienna praca nad tym, aby się akceptować i kochać. Dlaczego to takie ważne? Bo jeśli siebie nie akceptujemy, próbujemy wyssać miłość od innych ludzi. Wierzymy, że ich zdanie, ich obecność jest w stanie zastąpić nam siebie. Że tylko zdanie innych o nas jest wyznacznikiem naszej wartości. Kiedy kochasz siebie, wiesz, że jesteś warty/a wszystkiego. A kiedy już to w sobie znajdujesz, jesteś w stanie dać to innym.
Kilka rad do tego, jak zacząć pracę nad samoakceptacją:
1. Wybacz sobie.
Wybacz sobie, że nie jesteś idealny/a, że masz wady, że sobie z czymś nie radzisz. Wybacz sobie popełnione błędy i rany. Wybacz sobie, że wciąż upadasz i wciąż potrzebujesz pomocy. Jesteś tylko człowiekiem. Nigdy nie staniesz się idealny.
2. Zaakceptuj to, że jesteś, jaki/a jesteś.
Masz taki kolor włosów jaki masz. Masz taką posturę ciała, głos, włosy i styl ubierania. Jesteś jaki/a jesteś. Masz taki a nie inny charakter. Takie wady i takie zalety. Coś Ci się może nie podobać, ale nie zmienisz tego, kim jesteś. Możesz tylko to zaakceptować.
3. Zmień w sobie to, czego nie potrafisz zaakceptować.
Zmiany są trudne, ale czasem potrzebne. Jeśli poczujesz się lepiej w innym kolorze włosów albo chciałbyś/abyś schudnąć, jeśli potrzebujesz zmienić swój styl albo popracować nad jakąś cechą charakteru, zrób to. Wszystko zależy od tego, jak się uprzesz i ile pracy w to włożysz. Czasem jednak akceptacja jest łatwiejsza niż zmiana.
4. Zobacz w sobie kogoś wartościowego.
Jesteś wartościowy/a, jedyny/a w swoim rodzaju. Spróbuj to zobaczyć. Spróbuj spojrzeć ponad swoimi wadami, urazami i okrutnymi myślami. Zobacz siebie naprawdę. A jeśli nie widzisz, spróbuj siebie odnaleźć. Myślę, że to jedyna droga, która może zaprowadzić Cię do pokochania siebie.
Oczywiście, jeśli potrzebujesz pomocy, powinieneś/nnaś skonsultować się z psychologiem. Opisałąm rzeczy, które mi pomagają zmieniać myślenie na swój temat, są jednak różne style terapii i na każdego działa co innego. Zachęcam Cię do nieustannej pracy nad sobą czy to w domu, czy na terapii.
Trzymajcie się pięknie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz