Rzecz, która mnie bardzo, ale to bardzo irytuje jest taka, że ludzie, którzy mają "większe" problemy uważają, że problemy "mniejsze" są niewarte uwagi, głupie i dziecinne.
To jest takie wkurzające, fałszywe i beznadziejne! Mam takie powiedzonko, że każdy problem jest godny i trzeba coś z nim zrobić, bo gdyby nie zmartwiłby człowieka, to nie stałby się problemem.
Nie ma czegoś takiego jak waga problemów! Na jakiej podstawie ktoś stwierdził, że takie problemy są poważniejsze niż inne?
Każdy ma swoje problemy odpowiednie do wieku, wychowania, sytuacji itd.
Wyobraź sobie, że są dwie dziewczyny. Obie chcą popełnić samobójstwo. Pierwsza jest nieszczęśliwie zakochana. Druga jest uzależniona od narkotyków. Co robisz? Zapewne ignorujesz tę pierwszą, no bo to taki błahy problem, to ona na bank tego nie zrobi, to tylko żart.
No to potem będziesz czytał/a nekrolog tej dziewczyny.
Trzeba zrozumieć, że każdy problem jest problemem. Ktoś się załamie, bo się pokłóci z przyjacielem, a ktoś inny, bo zostanie matką czy ojcem przedwcześnie.
Mimo że żyjemy na tym samym świecie, to mimo wszystko ludzie żyją w innych światach. Dla kogoś codziennością są używki i przemoc, a dla kogoś dobroć i miłość.
Czy to jest powód do potępienia człowieka dlatego, bo ma problem, który nie jest "duży"? Czy to, że ktoś się pociął znaczy, że cierpi bardziej niż ktoś, kto tego nie zrobił?
Mam nadzieję, że dałam wam do myślenia. Jeśli ktoś z waszego bliskiego otoczenia ma jakiś problem, którym się przejmuje, to lećcie mu na pomoc! Nie mówcie, że to problem "mały". To bzdura. Nawet sobie nie wyobrażacie, czy mogą się skończyć zostawione same sobie problemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz