Ostatnio obejrzałam uroczy netflixowy serial na święta "Dash i Lily". Dlatego chciałam napisać przedświąteczny post dotyczący właśnie historii tej dwójki nastolatków.
Uwielbiamy świąteczne komedie romantyczne. Świat jest w nich taki wesoły, kolorowy, uroczy. Pada śnieg. Wszyscy chodzą ładnie ubrani i radośni. Kolędnicy śpiewają na ulicach. I chociaż kilka dni przed świętami wszystko się psuje, w Wigilię nagle wszystko magicznie się naprawia. Po prostu magia świąt. Uwielbiamy takie filmy, bo tak daleko im do rzeczywistości. Ale przynajmniej możemy marzyć, że kiedyś taka rzeczywistość też nas czeka.
"Dash i Lily" zapowiadali się dokładnie na taki świąteczny serial. Zaczyna się uroczo. Ekscentryczna, ale samotna Lily postanawia zmienić swoje życie i zostawia w swojej ulubionej księgarni czerwony notatnik z wyzwaniem dla tego, który odważyłby się go wziąć. Na pułapkę nabiera się nieco cyniczny samotnik Dash. W ten sposób nawiązują relację, poznają się coraz lepiej, a jednocześnie zmuszają się do nowych wyzwań i do wyjścia poza swoją strefę komfortu. Mimo że nigdy nie widzieli się na oczy, zaczynają powoli się w sobie zakochiwać. Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekają na moment, aż w końcu się spotkają i wyniknie z tego wielka miłość, ale tak się nie dzieje.
Dash spotyka swoją byłą, o czym dowiaduje się Lily. Wpada w złość i pierwszy raz w życiu się upija, co skutkuje pocałunkiem z ledwo znanym kolegą Edgarem. Dash widzi to i jest rozczarowany. Sytuacji nie poprawia fakt, że rodzice Lily zadecydowali o przeprowadzce na Fidżi i dziewczyna musi porzucić cały swój świat za tydzień.
W całą tę wcześniejszą magię świąt wdarło się prawdziwe życie. Dash i Lily okazali się prawdziwymi ludźmi, nie tak idealnymi, jak w ich wyobrażeniach, co skutkowało jedynie rozczarowaniem. Dash odtrącił wszystkich i został sam jak palec, a Lily straciła wiarę w święta. Tak właśnie wyglądało ich Boże Narodzenie.
Na szczęście nie mogło zabraknąć upragnionego szczęśliwego zakończenia. W Sylwestra Dash i Lily spotkali się znowu i dali sobie drugą szansę. Dziadek postanowił zaopiekować się dziewczyną i mogła pozostać w Nowym Yorku. Bo jak to w święta, wszyscy potrzebujemy szczęśliwych i trochę ckliwych zakończeń.
Jednak to, co jest ważne w tym serialu, to właśnie te nieudane święta. Wciąż stawiamy sobie i innym ogromne wymagania. Święta mają być idealne. Choinka ma być żywa i pięknie ozdobiona. Pierogi mają być smaczne i nieprzypalone. Obrus ma być biały, a opłatek musi być połamany równo. Prezenty muszą być wymarzone. A kolacja ma wyglądać jak z reklamy Coca-Coli. Ale prawda jest taka, że święta nie zawsze są idealne. Czasem wszystko się sypie. Mamy prawo być smutni. Mamy prawo nie mieć idealnych świąt. Bo one nie mogą być idealne. Sekretem wszystkich świąt jest miłość. Jeśli ją mamy, to będą szczęśliwe święta. Jeśli nie, nic straconego. Czasem magia świąt trochę się opóźnia. Jednak zawsze trzeba wierzyć.
Życzę wam wesołych świąt pełnych miłości!
I przesyłam też piosenkę z tego serialu.