niedziela, 21 lutego 2021

Nadejdzie taki dzień...

         Dzisiaj chciałabym zacząć od krótkiej historii, która mi się ostatnio przydarzyła, a właściwie pewnej roślinie. Myśląc o tej historii, zrozumiałam pewną ważną rzecz, o której również dzisiaj napiszę :)

        Niecały rok temu przeprowadziłam się z bloku do domu. Poprzedni właściciele zostawili nam parę rzeczy, między innymi kilka roślin. Jedna z nich została w moim nowym pokoju. Nie znam się zbytnio na roślinach i dla ich bezpieczeństwa, wolę ich unikać, jednak tę postanowiłam zachować. O dziwo przeżyła kilka miesięcy. Do czasu, kiedy adoptowałam kociaka. Ten bardzo zainteresował się rośliną i stworzył sobie z niej prywatny plac zabaw. Wskakiwał do doniczki, gryzł łodygi, bawił się nimi. Żeby wam to zobrazować, wrzucam zdjęcie rośliny.

 


         Nie ma co ukrywać, że po pewnym czasie biedna roślina zaczęła po prostu umierać. Wszystkie łodygi, jakie miała, kiedy ją przygarnęłam, w czasie kilku miesięcy od adoptowania kota, zupełnie uschły. Po jakimś czasie kociak przestał interesować się rośliną, ale ja traciłam nadzieję, czy uda się ją jeszcze odratować.

         Tak się jednak składa, że w pewnym momencie wypuściła nowe łodyżki. Za nimi pojawiły się kolejne. Roślina wciąż dochodzi do siebie, ale jestem pewna, że za jakiś czas wróci do stanu poprzedniego, a może będzie wyglądać jeszcze lepiej.

        Rzecz w tym, że jesteśmy jak ta roślina. Wystawiamy się na działanie innych, nie wiedząc, co nas spotka. Są tacy, którzy o nas dbają, ale zawsze znajdą się ci, którzy chcą nas zniszczyć lub robią to nieświadomie. W pewnym momencie pojawia się problem. Na początku wydaje się niegroźny i łagodny. Dopiero kiedy wyciąga pazurki, staje się dla nas niebezpieczny. Tyle że wtedy jest już za późno. Często jesteśmy bezbronni. Problem działa na nas destrukcyjnie, więc kiedy udaje nam się z nim poradzić, jesteśmy uschnięci i ledwo żywi, tak jak ta roślinka. Sama nie raz byłam w takim stanie i wiem, jak trudno uwierzyć w to, że jeszcze będzie lepiej, kiedy nasze serce zionie pustką, złością i samotnością.

        Nadejdzie taki dzień, może jutro, może za miesiąc, może za rok, kiedy uświadomisz sobie, że masz już dość. Nadejdzie dzień, kiedy wstaniesz, wyjrzysz za okno i powiesz: dam radę. Nadejdzie dzień, kiedy wyjdziesz spod koca i pójdziesz na spacer. To będzie pierwsza delikatna łodyżka. Za nią pojawią się kolejne. Będziesz potrzebować czasu, ale w końcu znów odnajdziesz siebie. To będzie trochę inny/a Ty, to prawda, ale dzięki temu lepszy/a, bo bogatszy/a o nowe doświadczenia, dużo silniejszy/a. 

        Pamiętaj, nieważne, ile razy życie spustoszy Cię od środka. Tak po prostu jest. Po jednym problemie, przyjdzie następny. A czasem będziesz musiał/a wytrzymać całą chmarę problemów na raz. To będzie trudne. To może Cię nawet zniszczyć. Ale to wcale nie musi Cię pokonać. ZAWSZE jest nadzieja, nawet w najczarniejszym dole.

Dobrego dnia! 

 

Przesyłam również moją ulubioną piosenkę zespołu Kwiat Jabłoni. Skojarzyła mi się z tematem :)

https://www.youtube.com/watch?v=JbzGslGzTf8